Odkąd sięgam pamięcią zdarzały mi się (i wciąż zdarzają) takie dni, kiedy patrząc na świat myślę sobie, że to nie moje czasy i że o wiele za późno się urodziłam. Zauroczenie przeszłością pchało mnie na szalone i niepraktyczne kierunki studiów, nieustannie kształtuje moją domową biblioteczkę i wysyła na historyczne festiwale. W kilku z nich mieliście okazję mi towarzyszyć. W chorwackiej Koprivnicy tutaj i w szwedzkim miasteczku Visby tuta. Nie zdziwicie się zatem, że znów zabieram Was w podroż w czasie. Tym razem moja najbliższa okolica, która powoli odkrywa przede mną swoje tajemnice. Wycieczkę zaczynamy w zatoczce Preluk i wybrzeżem podążymy w stronę Opatiji. Sami oceńcie czy czas mocno odcisnął na nich swoje piętno. Na zegarze wehikułu wiek XIX. Startujemy!
Preluk, który swą nazwę wywodzi prawdopodobnie od słów „pred lukom” czyli „przed portem” był niegdyś portem rybackim (a raczej małym porcikiem) należącym do miasteczka Kastav. Dziś, patrząc na mapę, trudno w to uwierzyć, ale źródła historyczne nie kłamią 🙂 Zwłaszcza, że wspomina o tym także XV-wieczny statut miasta Kastav. Dzisiejszy wygląd Preluk zawdzięcza przeobrażeniu w kamieniołom, z którego czerpano budulec na rijeckie Korzo. Zerknijcie na zdjęcia. Czy bardzo się zmieniło?
Podążając dalej, docieramy do mojego ukochanego miasteczka jakim jest Volosko. Chodzę jego uliczkami już cztery lata a wciąż odkrywam coś nowego. Jak na przykład fakt, że w początkach XX wieku drogę z Preluku do Opatiji, via Volosko, można było pokonać tramwajem. Przyglądajcie się uważnie kolejnym fotografiom!! 🙂 Tymczasem nasz wehikuł mija, stojącą tuż przy plaży, Villę Minach.
I docieramy do Voloska. Volosko, wbrew swej nazwie, jest kobietą. Takie jest moje zdanie, a na poparcie tej tezy mam trzy dowody: po pierwsze – nikt nie zna prawdziwego wieku tej cudnej mieścinki (niegdyś rybackiej wioski), po drugie – przed nikim nie odkrywa wszystkich swych tajemnic. Kiedy już ci się wydaje, że wiesz o niej wszystko, uśmiecha się tajemniczo jakimś nowym podcieniem, balkonem, przejściem pomiędzy kamienicami… I dowód trzeci, najważniejszy – Volosko się nie starzeje. Przebiera się czasem i stroi, ale nigdy nie traci swojego prawdziwego ja. Sami oceńcie 🙂
Zanim udamy się w dalszą podróż, jeszcze rzut oka, a nawet dwa rzuty, na przystań w Volosko.
Oddalając się na chwilę od wybrzeża, przechodzimy tuż obok fantastycznego budynku, w którym mieści się dziś Urząd Miasta.
Naszą pierwszą wyprawę w czasie zakończymy tuż przed Opatiją, w dzielnicy o pachnącej nazwie Lipovica. Niegdyś w tej okolicy znajdowała się prywatna stocznia magnata Ivana Minaka, który wzbogacił się na dostarczaniu do (borykającego się z epidemią cholery) Triestu cytryn, uważanych wtedy za skuteczny na tę chorobę lek 🙂 Usiądźmy na plaży, w cieniu majestatycznej Villi Melanie. A na ciąg dalszy wycieczki w czasie, przez uliczki i zakamarki opatijskiego wybrzeża zaproszę Was już wkrótce!
Na zakończenie jeszcze małe Post Scriptum. Niezbyt radosne ale takich odkryć też czasem dokonujemy w naszych podróżach. Dowód na to, że sentencja „memento mori” dotyczy nie tylko ludzi…. Przed Wami, niegdyś piękna, Villa Mignon.
Fotografie czarno-białe są mojego autorstwa. Natomiast odbitki starych zdjęć zaczerpnęłam z książki Amira Muzura „Opatija. Šetnja prostorom i vremenom”, która była moją inspiracją do tego i kilku kolejnych wpisów. Zapraszam serdecznie do śledzenia mojego bloga.