Był rok 1635, czas D’Artagnana, Aramisa, Atosa i wszechmocnego kardynała Richelieu… W Europie trwała wojna trzydziestoletnia. W tym to roku, jako wsparcie dla francuskiego króla Ludwika XIII, przybyło do Paryża sześć tysięcy żołnierzy zaciężnych, w tym także najemnicy chorwaccy, pod wodzą swoich banów. Wśród tej masy wojska, Chorwaci wyróżniali się niezwykłą ozdobą – wiązaną na szyi, malowaną chustą. Nosili ją wszyscy, bez względu na stopień wojskowy czy zamożność. O tej drugiej świadczył tylko materiał, z którego wykonano chustę. Od najskromniejszych, z grubo tkanego płótna, przez bawełniane, aż po jedwabne, noszone przez oficerów.

Piętnaście lat później był to już, ogólnie przyjęty w Europie, element eleganckiego męskiego stroju. Jako pierwszy przyswoił go sobie dwór francuski a w ślad za nim i francuska burżuazja. Krawat stał się symbolem elegancji, kultury i dobrego smaku. Przyczyniła się do tego nie tylko jego uroda, ale także praktyczność – bawełniana czy jedwabna chusta była znacznie bardziej „przyjazna” dla użytkownika, niż powszechne w tym czasie sztywne, koronkowe kołnierze. Swą nazwę krawat zawdzięcza zaś narodowi, który go rozpowszechnił w Europie – słowo pochodzi od francuskiego „croata” czyli Chorwat.

A piszę Wam o tym wszystkim, ponieważ dziś, 18 października, obchodzimy w Chorwacji Dzień Krawatu. Po raz pierwszy świętowano go w roku 2003, kiedy to w Puli powstała instalacja artysty Marijana Bušića „Krawat wokół Areny”. Był to ogromnych rozmiarów, czerwony krawat, opasujący pulski amfiteatr. W roku 2008 chorwacki Parlament oficjalnie ogłosił rocznicę tego wydarzenia Dniem Krawatu. Kto świętuje z nami?? 🙂

Zdjęcie pochodzi ze strony pula.hr