Wracamy dziś na naszą magiczną wyspę, bo Krk ma wciąż wiele do odkrycia 🙂 Porywam więc Was do miasteczka Punat. Miasteczka, o którym po powrocie z pierwszej wycieczki zanotowałam: „…klasycznie miasteczko turystyczne, nic interesującego poza bazą wypadową na Košljun…” O jakże się myliłam!!

Nie dajcie się zwieść i Wy. Punat skrywa swoje zabytki, ale ma ich wcale nie tak mało. Dziś opowiem Wam o jednym z nich, pierwszym, który napotkacie, zanim jeszcze przekroczycie granice miasteczka. Ale od początku…

Miasteczko Punat istniało już w czasach rzymskich i było wtedy… mostem. Właśnie od łacińskiego słowa „pont” wywodzi swą nazwę. Do dziś po tym połączeniu został ślad w postaci dwóch kamiennych słupów, zwanych przez mieszkańców Punatu – „dziad” i „baba”. Do XIX wieku mieszkańcy utrzymywali się z rolnictwa i rybołówstwa. Później  trudnili się stocznictwem (co widać wciąż w postaci ogromnej mariny), a dziś kwitnie tu turystyka. Tyle wprowadzenia, więcej szczegółów poznacie, kiedy będziemy zwiedzać samo miasteczko. Dziś zatrzymujemy się na rogatkach, przy skrzyżowaniu dróg: Punat – Baska – Rijeka.

Tutaj właśnie znajdziecie pierwszy z ośmiu kościołów wzniesionych w pobliżu miasta – kościół św. Dunata. Został wzniesiony prawdopodobnie w IX wieku (niektóre źródła podają, że w XII). W źródłach pisanych zaś pojawia się dopiero w wieku XV. Kościołek jest naprawdę niewielki, ale niech Was to nie zwiedzie – to zabytek klasy 0! Wybudowany na planie krzyża, przykryty kolistą kopułą. Z zewnątrz obłożony jest ciosanym kamieniem. Nie można wchodzić do wewnątrz ale przez okratowane drzwi możecie zobaczyć jego piękne wnętrze, ołtarz i fragmenty mozaik.

Sv Dunat pełnił swą sakralną funkcję do XVI wieku, później powoli ulegał niszczycielskiej sile czasu. W roku 1914 dzięki austriackiemu konserwatorowi Antonowi Gnirsy został całkowicie odrestaurowany. Niestety szczęście go opuściło w czasie II wojny światowej, kiedy to doszło do eksplozji pobliskiego magazynu amunicji. Zniszczeniu uległa wtedy zwłaszcza górna część kościoła i kopuła. To co dziś możemy podziwiać, zawdzięczamy pracy chorwackiego architekta Aleksandra Freudenricha, który trzy lata po eksplozji nadzorował prace rekonstrukcyjne. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że pechowy magazyn amunicji (znajdujący się w prywatnym zajeździe rodziny  Maračić) także został obudowany i spełnia swą turystyczna (tylko i wyłącznie turystyczną) funkcję do dziś.

Jeśli chcecie zobaczyć kościół św Dunata na własne oczy, kierujcie się drogą nr 102 do miasta Krk, kolejne drogowskazy wskażą Wam już bezpośrednio Punat. Przed rondem zachowajcie czujność – kościołek skrywa się tu wśród drzew. Ja go za pierwszym razem nie zauważyłam 🙂 Samochód można zostawić na niewielkim parkingu przed informacją turystyczną (zachęcam do jej odwiedzenia – możecie tu dostać bezpłatnie mapy okolicy). Stąd już przysłowiowy rzut beretem. Zwiedzanie zajmie około 6 – 10 minut.