Z ostatnim wpisem o kościele Sv Dunata dotarliśmy do granicy miasteczka Punat. Dziś wciąż jeszcze krążymy wokół, samo miasteczko zostanie nam na deser 🙂 Dzisiejsza opowieść będzie też trochę inna od poprzednich, przedstawię Wam bowiem nie jeden, ale dwa kościołki. Czy może raczej to, co z nich pozostało. Obydwa flankują miasteczko – Sv Petar przywita Was na wjeździe, Sv Jurja pożegna w drodze do Starej Baški. Zatem w drogę!

Sv Petar na Kanajtu. Kościół „babuszka” 🙂 W historii architektury przebudowy, nadbudowy, rozbudowy są zjawiskiem częstym. Tak było także z kościołkiem Sv Petar, jednak w jego przypadku kolejne kościoły powstawały… wewnątrz istniejących fundamentów.

I tak pierwszy był późno-antyczny budynek. W VI wieku na jego fundamentach wzniesiono niewielki, jednonawowy kościół ze wschodnią apsydą. Zaś w jego wnętrzu, w okresie wczesnego średniowiecza, zbudowano kolejny, tym razem o dwóch apsydach, których pozostałości możecie zobaczyć do dziś. A nie jest to częste zjawisko w chorwackiej architekturze, dwu-apsydowe kościoły znajdziecie jeszcze tylko w Zadarze – sv. Petar Stari, na wyspie Cres – sv. Platon i w miasteczku Bale na Istri – sv. Marija Mała.

Ale wracamy do przebudowy. Dwu-apsydowy kościołek przetrwał do polowy XII wieku. Gdzieś pomiędzy wiekami XII a XIII, wewnątrz jego ruin wzniesiono kolejny – jednonawowy kościół romański, z apsydą po stronie wschodniej. I ten najmniejszy kościołek nie miał szczęścia. Użytkowany do wieku XV powoli niszczał, by w XVI wieku ulec całkowitej runie.

Przez wieki nieistnienia oraz częstych przebudów okolicznych terenów (znajdowała się tu między innymi letnia rezydencja biskupów z Krku) kościół Św. Piotra został nie tylko wymazany z ludzkiej pamięci ale także z map. Na jego ślad natrafiono dopiero w roku 2001, podczas oczyszczania okolicy istniejącego tu dziś hotelu.

Aby trafić do „babuszki” musicie, na wysokości mariny, skręcić do hotelu Kanajt. Samochód można zostawić na parkingu, a ruiny znajdziecie tuż za budynkiem hotelu.

A tymczasem jedziemy dalej, na drugi koniec miasteczka. Do, obiecanego w tytule, kolejnego kościołka pod wezwaniem świętego Jerzego. Sv. Juraj na Maloj Krasi – tak brzmi jego pełna nazwa – będzie wymagał od Was odrobinę dłuższego marszu. Ale za to przez  jaką okolicę! Ścieżka wiedzie wzdłuż morza, minąć będziecie musieli także plażę FKK.

Po kilkunastu minutach marszu zachowajcie czujność, kościołek skrywa się wśród drzew!

Podobnie jak poprzedni kościołek i Sv Juraj powstał na podwalinach późno-antycznego budynku gospodarczego. Miało to miejsce w VI wieku. Nowa, sakralna budowla była jednonawowa, z apsydą po stronie wschodniej. Kościół otoczony był niewielkim cmentarzem, którego ślady możecie zobaczyć do dziś. I on nie oparł się niszczycielskiej sile czasu, ale w XII wieku został odnowiony, czy może raczej wzniesiony na nowo. XII-wieczny kościołek był odrobinę mniejszy od poprzednika (widać taka tradycja w Punat 😉 ). To właśnie jego ruiny możecie podziwiać do dziś. Z VI-wiecznego pozostały tylko fundamenty, widoczne w apsydzie.

Mnie osobiście urzekł w tym kościele niezwykły spokój. Może to położenie wśród drzew, a może roztaczający się stąd widok na morze… Oceńcie sami.

Na zakończenie przyznam się Wam jeszcze, że wierzę w coś, co nazywają aurą miejsca. Znajdujesz się gdzieś i nagle otacza Cię niezwykły spokój. Albo przeciwnie, czujesz że to miejsce związane jest z silnymi emocjami. Tak właśnie było w ruinach Św. Piotra. Dopóki chodziłam wokół, robiąc dla Was zdjęcia, wszystko było jak zawsze. Ale kiedy tylko przekroczyłam granicę fundamentów, poczułam się niemile widzianym gościem. Ciekawa jestem Waszych wrażeń!