Czy mówiłam Wam już, że Krk wciąga?? Wsysa człowieka i kiedy myślisz: ufff… koniec, widziałam wszystko – podsuwa ci pod nos kolejny smakołyk.  Kościółek Świętego Krševana – temu nie potrafiłam się oprzeć, zakopany gdzieś głęboko we mnie archeolog, na hasło „późno antyczny” aż podskoczył! Ale od początku…

Święty Krševan, czy też bliższy nam św. Chryzogon był kapłanem rzymskim, który, podczas prześladowań chrześcijan przez cesarza Dioklecjana, poniósł śmierć męczeńską. Dokładnie mówiąc, został (po wymyślnych torturach) ścięty i wrzucony do morza. Dziś jest patronem Zadaru, ale także w innych miejscach znajdują się poświęcone mu zabytki. Jednym z takich miejsc jest wioska Milohnići na wyspie Krk. Wioska składa się z kilku domów, baru, sklepu oraz niewielkiego parkingu 🙂 Można na nim zostawić samochód i powędrować w kierunku kościołka, szutrową drogą przez fantastyczny las. Można też tę drogę pokonać samochodem i zaparkować tuż przy kościołku, ale szczerze Wam polecam pierwszą opcję! Szkoda nie zobaczyć tych niesamowitych, starych drzew!

Cel naszej wycieczki – niewielki kościołek na planie krzyża, został wzniesiony w XII wieku, a należał do zakonu benedyktynów, zamieszkujących klasztor świętego Mihovila (Archanioła Michała) w mieście Krk (z klasztoru pozostał do dziś tylko kościół Matki Boskiej Uzdrowienia Chorych). Choć jest naprawdę niedużych rozmiarów, wygląda jak prawdziwa twierdza – grube, kamienne mury i niewielkie okienka w kształcie krzyża, przypominające raczej otwory strzelnicze. Całość zwieńczona kopułą, wspartą na łuku trójlistnym. Zabrzmiało bojowo?? Nic bardziej mylnego. W otoczeniu św. Krševana panuje blogi spokój i cisza. Nawet ławeczki dla szukających odpoczynku postawiono. Prawdziwe schronienie od zgiełku świata…

Ale ale… miało być późno antycznie! I tu dochodzimy do clou tematu. XII-wieczny kościołek został wzniesiony na podwalinach znacznie wcześniejszej budowli. Badania archeologiczne, przeprowadzone w 2012 roku, wykazały, że na tym terenie znajdowała się późno antyczna osada wiejska. Odkryto pozostałości pomieszczeń wzniesionych jeszcze w technice „opus incertum” używanej od początku II wieku p.n.e. do polowy I w p.n.e.  W jednym z pomieszczeń odsłonięto, częściowo zachowane, brukowane podłogi, ze śladami renowacji w czasach użytkowania. Znaleziono także pozostałości dachówek (tzw Imbrex i tegula) czyli zachodzących na siebie, co gwarantowało wodoodporność dachu. Archeolodzy odkryli także fragmenty amfor pochodzących z Afryki Północnej, lampy (II-V w n.e.) oraz ceramikę miejscowej produkcji, datowaną na okres pomiędzy  IV a VII wiekiem naszej ery. Ślady tych prac oraz odkryte fragmenty murów możecie zobaczyć wokół kościołka. Nie są jeszcze wyeksponowane dla zwiedzających, ale mam wielką nadzieję, że tak się wkrótce stanie. Zamęczałam Was tym opisem, bo – po pierwsze – obiecałam późno antyczny temat. A po drugie całkowicie zgadzam się z moim profesorem od numizmatyki, który zwykł był nam powtarzać – Rzym byłby piękny, gdyby nie te średniowieczne budy 🙂 Odkryłam już przed Wami moje archeologiczno-historyczne preferencje, więc na koniec zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z miejsca średniowiecznych zbrodni na architekturze 🙂

P.S. Błagam wszystkich mediewistów o nieodsądzanie mnie od czci i wiary. Tak po prawdzie, Średniowiecze także lubię i podziwiam 🙂 Choć serce pozostanie w Cesarstwie Rzymskim…

To nie koniec naszych wycieczek po wyspie Krk! Zapraszam do śledzenia mojego bloga, będzie jeszcze kilka opowieści z tej pięknej wyspy.