Jeśli przypodróżujecie się na wyspę Pag, przywita Was krajobraz zaiste księżycowy. Nie ważne czy wybierzecie drogę przez most, jadąc od strony Zadaru czy skrócicie sobie trasę promem z Prizny. Pag, widziany od strony stałego lądu, to kamienna pustynia.

Niech Was to jednak nie zraża, wewnątrz kryje wakacyjny raj. Miasteczka takie jak Pag, Novalia (stara i nowa), Povljana, Lun czy rybacka osada Šimuni co roku przyciągają rzesze turystów. Jednak Pag to przede wszystkim wyspa owiec, żyje ich tu około 40 tys. (ludzi tylko 8 tys.). Swojemu położeniu geograficznemu wyspa zawdzięcza także fenomen przyrodniczy – posolicę. Jest to zjawisko osiadania soli morskiej na glebie oraz roślinach,  nie tylko powodujące ich zasolenie, ale także gwarantujące niepowtarzalne widoki.

Zjawisku temu, a także wszechobecnemu rozmarynowi, zawdzięczamy specyficzny smak paskiego sera oraz wyjątkowej tutejszej jagnięciny. Ufff…. tyle tytułem wstępu 🙂

Miało być o Lun, więc pora przejść do sedna tematu. Choć byłam na tej wyspie już nie jeden raz, dopiero w tym roku dotarłam na sam jej koniec, do miasteczka Lun. Turyści docierają i tutaj, ale przy końcu sezonu jest to prawdziwa oaza ciszy i spokoju.

Jak na każdej drodze, także na tej zdarzają się korki…

Lun słynie z gaju oliwnego, gdzie na 400 hektarach rośnie niemal 80 tys. drzew oliwnych, w tym najstarsze – liczące sobie ponad 1600 lat !!

Gaj oliwny jest prawdziwym przeciwieństwem pierwszego wrażenia jakie sprawia wyspa Pag 🙂

Jeśli pójdziecie w przeciwnym kierunku, wzdłuż lunskiego wybrzeża, dotrzecie do krańca wyspy. Tutaj znów przywita Was nieziemski krajobraz i ziemia usiana ostrymi kamieniami.

Na tym najbardziej na północ wysuniętym krańcu wyspy znajdowała się niegdyś kaplica pod wezwaniem św. Marka. Powstała by wyczekiwać podróżnych i błogosławić wyruszających w drogę. Dziś pozostały po niej tylko ruiny, skrywające słowa dawnych modlitw i zaklęć.

Trudno uwierzyć, że kiedyś była to wczesnoromańska kaplica.

Ten skraj wyspy niezbyt często odnajdują turyści, panuje to spokój i cisza, którą czasem mąci tylko szum przepływającego rybackiego kutra…

Kiedy dawni kartografowie zarysowywali koniec świata, dopisywali notkę „dalej żyją smoki”. Karen Blixen „Pożegnanie z Afryką”