
W wielkanocny poniedziałek, czyli dosyć dawno temu, wybrałam się na Festiwal istarskiego wina
do miasteczka Gračišće. Impreza ta cieszy się ogromnym powodzeniem, o czym przekonałam się usiłując znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu. Usiłowania te zajęły mi zaledwie kilka minut, dokładnie tyle ile potrzeba na podjęcie decyzji – pal licho Malvazje, jadę dalej… I tak trafiłam do miasteczka Pazin.
Turyści nie zaglądają tu zbyt często, bowiem do najbliższej plaży jest 30 km. Zastałam więc miasto wyludnione, co dla mnie stanowi zdecydowanie zachętę do zwiedzania. A zwiedzanie w stylu „dokąd oczy poniosą” jest moim ulubionym systemem odkrywania świata.
Wąskie i dosyć zaniedbane uliczki, główny plac z (ku mojemu zaskoczeniu) zabudową rodem z lat 80-tych, czyt. paskudne blokowisko, nie budziły początkowo zbytniego entuzjazmu. Ale idąc dalej natrafiłam na kościół św. Mikołaja (Crkva sv. Nikole). Pierwotny budynek wzniesiono w roku 1266 a obecny kształt uzyskał dzięki przebudowie z roku 1441. Niestety był zamknięty więc i ja i Wy, drodzy Czytelnicy możemy go podziwiać tylko z zewnątrz.
Obchodząc ów kościół dookoła, oczy wypatrzyły zamek więc nogi poniosły resztę ciała we wskazanym kierunku. Uliczki prowadzące do zamku są już zdecydowanie bardziej malownicze, choć niestety nie mniej zaniedbane.
włoskie klimaty wciąż są obecne na Istrii
W zamku znajduje się klub Juliusza Verne, co było całkiem sporym zaskoczeniem. Do czasu…
widok na zamek
Od zamku, poza miasto wiedzie kusząca ścieżka między starymi kamieniczkami. A że takie kocham najbardziej, nie mogłam się oprzeć. Ukołysana ciszą, uroczym otoczeniem, ciepłym wiosennym słońcem szłam, szłam… aż tu nagle…
Dziura ! W ziemi dziura !! Ogromna w ziemi dziura !!
I tak to właśnie odkryłam Pazinska Jame 🙂
foto by Zaprzyjaźniony Współjaskiniołaz
Widok naprawdę nieziemski, ogromna, niespodziewana szczelina w ziemi a nad nią przewieszony most, z którego widok zapiera dech i przyprawia o zawrót głowy. W dół prowadzą dwie ścieżki, ale że wiosenne roztopy niedawno dopiero ustąpiły, nie zaryzykowałam samotnego zejścia.
(wróciłam tam w maju, kiedy ścieżka była już bezpieczniejsza a ja miałam wsparcie w postaci męskich ramion i rozsądku 🙂 ).
Jamę co odważniejsi mogą także podziwiać z góry, ponad nią rozciągnięta jest bowiem kolejka tyrolska – Zip Line Pazniska Jama.
opuszczone domy przy pazinskich uliczkach
A porta ad alium mundum…
Pozostaje jeszcze zagadka klubu Juliusza Verne. Otóż w roku 1885 popełnił on (Juliusz, nie klub) powieść pod tytułem “Mathias Sandorf “(cykl “Niezwykłe podróże”), w której tytułowy bohater, uciekając przed karą śmierci, właśnie przez Pazinska Jame i rzekę Pazinčice przedostaje się aż do miasta Rovinj.
* Pazi! (hr) – uwaga! (pl)
miasto Pazin, 28 marca 2016
Dodaj komentarz